środa, 30 września 2015

Zeszytowy trening mowy, czyli ćwiczenia logopedyczne dla dzieci.



Po wspólnych przygodach z muchą Fefe nadszedł czas na ćwiczenia. Do startu, gotowi, jedziemy! Zeszyt treningowy to 64 strony kolorowych,  pomysłowych ćwiczeń w przyjemnej, stonowanej oprawie graficznej. Zadania podzielone są według wieku dziecka i stopnia trudności. Dlatego ta pozycja skierowana jest głównie dla rodziców, by razem z dzieckiem rozwiązywali łamigłówki i czuwali nad właściwą wymową głosek. 

Przy każdym ćwiczonym dźwięku znajdują się porady dla rodziców, jak przeprowadzić dane ćwiczenie, na co zwrócić uwagę, i co powinno ich zaniepokoić. Te kilka zdań jest dużym udogodnieniem dla dorosłego; dzięki nim wie, które głoski dziecko wymawia prawidłowo, a które musi poćwiczyć. Z rodzicem lub logopedą.


Zeszyt treningowy to nie tylko żmudne ćwiczenia. To przede wszystkim świetna zabawa! Są tu wycinanki, rozsypanki, historie do opowiedzenia, łamigłówki  i zagadki. Od wyboru do koloru. A ćwiczymy zupełnie przy okazji, mimochodem. Czyli w najlepszy sposób z możliwych. Polecam!  





Za udostępnienie egzemplarza dziękuję:

poniedziałek, 28 września 2015

Mieszko, ty wikingu!, czyli Polanie, to takie ciapciaki w luźnych gaciach


W niedalekiej przyszłości lekcje historii będą wyglądały ciut inaczej niż dziś. Zamiast wkuwania dat i wydarzeń zgodnie z zasadą trzech "Z", uczniowie podróżują w czasie. Przenoszą się do konkretnego wieku, w którym mają zadanie do wykonania, przy pomocy specjalnych ławek.  Przyznaję, pomysł autorki na transport bohaterów do państwa Polan nie jest zbyt finezyjny i nowatorski, ale skuteczny. Przecież jakoś Aleks z przyjaciółmi musiał się znaleźć w X wiecznej puszczy.
Mieszko, ty wikingu! to błyskotliwa książka, napisana z wdziękiem i humorem. Zabawne gry słów oraz wplecenie języka nastolatków sprawia,  że czyta się ją z wielką przyjemnością i szybko. Pisałam już o humorze?:) Ta pozycja nim kipi : Myślałem, że Polanie, to takie ciapciaki w luźnych gaciach, co tylko orzą, sieją i z pokorą znoszą swój wieśniaczy los. Nie sposób się nie uśmiechnąć:) A to tylko odrobina możliwości autorki.


Świetnym pomysłem jest wykorzystanie komiksu, który sprawia, że lektura jeszcze bardziej atrakcyjna w odbiorze. Całość napisana jest lekko, bez zadęcia i profesorskiego tonu. Na luzie. Ale nadal jest to pozycja cenna merytorycznie. Pobudza do samodzielnego myślenia i analizowania. Przypomina, że historia jest nauką, która opiera się na zaufaniu. Można na wiele sposobów tłumaczyć przeszłe wydarzenia i wierzyć, że faktycznie miały miejsce. Skoro nie mamy do dyspozycji opcji podróżowania w czasie, musimy chcąc nie chcąc zaufać skrybom. A skryba też człowiek. I na pewno nie zawsze chciało mu się przepisywać starannie każdy dokument, zwłaszcza, gdy część rękopisu zjadły myszy. Co tylko jeszcze bardziej przypominało mu, że sam by coś ze smakiem spałaszował.




Podsumowując, Mieszko, ty wikingu! to świetne uzupełnienie nie zawsze ciekawych podręczników do nauki historii. Niebanalna, naprawdę ciekawa pozycja. Czekam na kolejne przygody Aleksa. A czy wyżej wymieniony Mieszko był faktycznie wikingiem? Przekonajcie się sami!

Książka przeczytana w ramach wyzwania:


Za udostępnienie książki dziękuję:


wtorek, 22 września 2015

Ten jeden rok, Gayle Forman

źródło
To nie jest pochlebna opinia.
Naprawdę jestem zdziwiona tymi oszałamiająco pozytywnymi recenzjami, które krążą w sieci. 
Przydałby się jakiś głos rozsądku. Oto on.

Pamiętacie film „Przed wschodem słońca”?  Ethan Hawke i Julie Delpy, którzy wpadli na siebie w pociągu i tak wciągnęła ich rozmowa, że postanowili zwiedzić Wiedeń, tylko po to, by spędzić ze sobą więcej czasu. Ujmująca historia miłosna, która nadal mnie oczarowuje. Mam wrażenie,  że Gayle Forman również obejrzała ten film. Willem, główny bohater książki „Ten jeden rok” spędza z nieznajomą dziewczyną wspaniały dzień w Paryżu. Para ma wrażenie, jakby się znała od zawsze, są sobą zafascynowani i kiełkuje już coś na kształt miłości.
Następnego dnia Willem budzi się w szpitalu, po niefortunnym spotkaniu ze skinami, a po jego zjawiskowej dziewczynie nie ma  śladu. Zaczyna się wielkie poszukiwanie.

Nie spodziewajcie się jednak akcji i przygód. Mimo, że Willem-powsinoga odwiedza kilka krajów, w tym bajecznie kolorowe Indie, ... jest nudno. Słowa uznania należą się autorce, która opisuje przeżycia bohatera i kraje tak beznamiętnie, że skutecznie wybija z głowy chęć na podróżowanie.

Sama osoba Willema jest również trudna do zniesienia. Rzadko kiedy główny bohater wzbudza we mnie taką niechęć. Rozpamiętuje dramaty z przeszłości, nie umie się odnaleźć w życiu i mam wrażenie, że najchętniej poprosiłby kogoś, żeby żył za niego. Taki jest bie(d)rny. Zamiast działać, nasz mały chłopiec zgania wszystko na los i jest niczym porzucona chorągiewka targana przez wichry, również namiętności. Bo mimo, że jest zakochany w swojej niesamowitej nieznajomej, nie przeszkadza mu to w kontaktach z innymi dziewczętami. Mniej lub bardziej intymnych. Oczywiście nie mogło i tutaj zabraknąć tragedii w tle. Śmierć ojca, kiepskie relacje z matką to tylko początek. Choć te ostatnie cudownie ulegają naprawie. Słodko.

Książka jest słaba i nieatrakcyjna. Pomysł owszem, był ciekawy- wydanie dwóch książek, z których każda opowiada tę samą historię, ale z innym narratorem. Przy jej wykonaniu zabrało jednak czegoś. Iskry, ikry, czy talentu? 
Chciałam napisać „oceńcie sami”, ale szkoda czasu na tę lekturę.

Książka przeczytana w ramach wyzwania:


Za udostępnienie książki dziękuję wydawnictwu:




niedziela, 13 września 2015

Skup się!




Możemy zrzucać winę na pędzący świat. Na pracodawcę, który wymusza od nas bycie wielozadaniowym, zawsze zmobilizowanym i skupionym pracownikiem. Stoimy w rozkroku, godząc pracę z domem i wyrywając odrobinę świętego czasu wolnego dla siebie. To się ładnie nazywa łączenie kariery z życiem osobistym. Jesteśmy zestresowani, roztrzepani, zniechęceni i rozkojarzeni. Zaraz... chyba nie tylko mi zdarza się zapomnieć kanapek do pracy, prawda?

Od razu uprzedzam, że ta książka nie jest lekiem na brak czasu i, tym bardziej, nie uwolni nas od codziennego wstawania do pracy. Może jednak sprawić, przy Waszej współpracy oczywiście, że będziecie bardziej wypoczęci i skupieni. A i codzienne wstawanie z łóżka będzie mniej przytłaczające.

Koncentracja. Skuteczny trening skupiania uwagi to lektura, która mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Poradnik, to mało. To kompendium wiedzy z zakresu koncentracji. Książka jest przemyślana, zrozumiała i ciekawa. Dopracowana w każdym szczególe oraz przejrzysta, zarówno w części merytorycznej jak i graficznej. W koncentracji roi się od ćwiczeń i gier - czasem zupełnie nieoczywistych,wspomagających skupianie uwagi. Są labirynty, dyktanda graficzne, rebusy, stereogramy. Agnieszka Forzpańczyk ciekawie i zrozumiale tłumaczy jaki jest udział zmysłów w procesie koncentracji i jak je wykorzystywać na co dzień. Wskazuje metody wspomagania skupiania uwagi; przypomina, dlaczego warto jeść ryby i uprawiać sport. Wyjaśnia na czym polega biofeedback, efekt Stoopa; opisuje techniki pamięciowe i ćwiczenia synchronizujące półkule mózgowe. W książce znalazła się nawet lista utworów muzycznych, które wspierają koncentrację. 

Efekt Stroopa
Źródło
Nazwij kolory jakich użyto do napisania poniższych wyrazów.
Zrób to w przeciągu 15 sekund!


Agnieszka Forzpańczyk  zadbała o czytelników samego końca i za bibliografią dodała dwa bonusy. Pierwszy z nich to płyta CD z ćwiczeniami dla dzieci i dorosłych. Drugi bonus, który mnie, dociekliwego bibliofila wzruszył, to spis książek. Lektur godnych polecenia, które warto przeczytać, żeby poszerzyć swoją wiedzę z zakresu technik szybkiego czytania, gier i zabaw usprawniających koncentrację oraz innych ważnych skoncentrowanych tematów. Jestem zachwycona!

Za udostępnienie poradnika bardzo dziękuję Wydawnictwu Samo Sedno: 



niedziela, 6 września 2015

Krótka historia Polski, bez nudy!


Kolejna książka po "Z muchą na luzie ćwiczymy buzie" i "Krótkiej historii starożytnych cywilizacji", która bezbłędnie łączy naukę z wyśmienitą zabawą. Tym razem skupiamy się na pewnym kraju w środku Europy. A to Polska właśnie!



Krótka historia Polski kryje w sobie osiem map obrazujących różne epoki. Razem z ZuzuToys wędrujemy przez Polskę Piastów i Jagiellonów, aż do Odbudowy Kraju i Współczesności. Po drodze widzimy jak zmieniały się granice naszej Ojczyzny, jakie ważne wydarzenia miały miejsce. I jak wyglądało codzienne życie mieszkańców kraju nad Wisłą. Świetna zabawa w bonusie:)



Każda z plansz podobnie jak w  "Krótkiej historii starożytnych cywilizacji"  jest wypełniona rysunkami, pełnymi  ważnych szczegółów, które pomagają zrozumieć i opowiedzieć historię Polski. Uważnie przyglądajcie się najdrobniejszym detalom, każdy z nich jest bowiem świetnym punktem wyjścia do ciekawej historii. Przyznam się, że mi szczególnie przypadły do gustu mapy z Rewolucji Przemysłowej i Odbudowy Kraju. Charakterystyczne elementy mrocznej krainy PRL, meble na wysoki połysk, pustawe półki sklepowe i kartki. Dobrze, że znam tę rzeczywistość tylko z książek.




Za udostępnienie książki dziękuję:

czwartek, 3 września 2015

Sekretnik Zosi z ulicy Kociej


Jeśli chcecie wiedzieć jak wygląda ogród ponurego dyrektora fabryki opon oraz stworzyć własną listę pechowych sytuacji, które mogą przytrafić się kotu, nie wahajcie się. Pędźcie do księgarni. Sekretnik Zosi został stworzony z myślą o Was.

Sekretnik utrzymany jest w konwencji zeszytu zadań, gdzie na każdej stronie Młody Czytelnik może wykazać się błyskotliwością umysłu i zapisywać swoje najbardziej szalone pomysły. Od drzewa genealogicznego, przez listę rzeczy, których nie lubi najbardziej na świecie, po wspomnianą już wcześniej listę pechowych sytuacji, które mogą przytrafić się kotu. Sekretnik jest zdecydowanie niebanalną pozycją dla dzieci w wieku szkolnym. Rozśmiesza, uczy, pobudza do myślenia. Momentami postawa Kasi nie jest wzorcowa, ale myślę, że właśnie dzięki temu jest atrakcyjna dla Młodych Czytelników. Przypomnijcie sobie własne bunty i narzekania, że plan lekcji jest byle jaki, że nie lubicie szpinaku lub innych zdrowych pyszności. To, że Zosia nie jest idealną, ugrzecznioną panienką sprawia, że łatwiej i chętniej można się z nią zaprzyjaźnić.
  
Piękne hasło! Powinno zawisnąć w widocznym miejscu w każdym domu przed Świętami Bożego Narodzenia. U nas koniecznie! :)

Ta pozycja to kłębowisko atrakcji, niebanalnych zadań, nieoczywistych spojrzeń na codzienne sprawy i mnóstwo humoru. Sekretnik jest do tego nowoczesny i bardzo na czasie. W szkole Zosi jest akcja uwalniania książek z półek, czyli bookcrossing. Babcia Zelmer jest studentką i uczęszcza na  zajęcia uniwersytetu Trzeciego Wieku, a Zosia razem z Czytelnikiem wymyśla kreatywne zajęcia, by oderwać swojego kolegę od komputera. A na szkolne drugie śniadanie Zosia dostaje same zdrowe przekąski, z natką pietruszki włącznie. W książce nie brakuje również uniwersalnych wartości, takich z błyskiem w oku, jak lista dobrych uczynków. Dla babci, mamy i polnej myszy, o!


U nas odkurzacz świetnie spisywał się jako usypiacz latorośli. Zwyciężył w pojedynku z suszarką do włosów, która po kilkunastu nocach padła z wyczerpania. Na amen.


Za udostępnienie książki dziękuję:




środa, 2 września 2015

Krótka historia starożytnych cywilizacji

Ta pozycja to świetny wstęp do szkolnej nauki historii, która niestety nie oferuje tak ciekawych graficznie podręczników. Tak, tak- dziś ZuzuToys opowie nam o historii. Bez strachu! Nie będzie nudno! Krótka historia starożytnych cywilizacji to książka obrazkowa, żadnych długaśnych wstępów, opisów i dat. Zamiast tego mamy do dyspozycji osiem plansz, a na każdej z nich starożytne społeczeństwo. Egipt, Grecja, Rzym, Chiny, Mezopotamia to tylko niektóre z krajów, które odwiedzimy. 

 

Każda z plansz jest nafaszerowana postaciami, elementami przyrody i charakterystycznymi budowlami. Są stele, pagody, akwedukt i pałace. Posągi i zwierzęta. I wielu mieszkańców, od władców do rolników. Mnogość rysunków sprawia, że możemy tworzyć rozbudowane historie i za każdym razem zapewniać małych bohaterom nowe przygody.


Atutem książki są również przyjemne, nieskomplikowane ilustracje oraz grube kartonowe strony, które przetrwają oblężenie nawet najbardziej rozkochanych w historii dzieci. Wydawnictwo poszło krok dalej i stworzyło przewodnik dla rodziców (do pobrania tu). Dzięki niemu dorośli przypomną sobie to i owo i nie będą świecić oczami, gdy Potomek zapyta o jakiś arcyciekawy szczególik.

Szkoda, że nasza Latorośl jeszcze nie potrafi docenić takiej lektury. Jej kontakt z książkami na razie ogranicza się do ich podgryzania, ciągnięcia po podłodze i deptania. Od czasu do czasu spojrzy łaskawszym okiem na niektóre z książeczek i poprzygląda się z uwagą obrazkom. Przez chwilę, rzecz jasna. Muszę jeszcze poczekać na wspólne opowiadanie historii i błyskotliwe spostrzeżenia Najmłodszej w rodzinie. Czekam zatem, ciut niecierpliwie ;)


Za udostępnienie książki dziękuję: