W 2004 roku Jagodę i Maćka znudziło miejskie życie na tyle, że postanowili zaszyć się na wsi. Decyzja na czasie, rzucić
pracę, najlepiej w korporacji, i zacząć wszystko od nowa na łonie natury. Odkrywać
swoje talenty, nowe pasje i zarabiać na nich. Bardzo pociągające, modne, ale niełatwe. Wybrali Bieszczady.
Kupili ziemię, znaleźli drewniany dom pod Rzeszowem, przenieśli go(!) do Lutowisk i zaczęli myśleć, z czego będą się na tej wsi utrzymywać. Wybrali prowadzenie
gospodarstwa agroturystycznego.
Zdecydowanie p. Jagoda odrobiła swoje zadanie
domowe. Doświadczenie zdobyte w agencji reklamowej wykorzystuje cały czas przy tworzeniu
sielskiego wizerunku agroturystyki. Dopieszczony, pełen pięknych zdjęć blog,
starannie prowadzona strona na FB zachwycają i zapraszają do odwiedzin
tytułowej Chaty. Magoda podbiła moje serce, na razie tylko na odległość, na
długo przez wydaniem książki. Najpierw był artykuł w gazecie, potem śledziłam
blog i zachwycałam się zdjęciami. Piękny rustykalny wystrój, przemyślany do
najdrobniejszego szczegółu, idealnie trafia w moje wyobrażenie o wnętrzu
idealnym. Urocze chaty, zadbany ogródek i góry spowite poranną mgłą, to prawdziwa
uczta dla oczu. Książka jest równie czarująca, to swoisty kolaż
historii bohaterów, opisu życia w zgodzie z rytmem natury oraz poradnik, od czego zacząć przeprowadzkę na wieś. Co prawda wstęp o czterech żywiołach jest trochę banalny, ale zdjęcia to rekompensują. Przyjemnie
się ją czyta i przegląda, wspaniałe zdjęcia po raz kolejny kuszą i zapraszają do
odwiedzin. I choć sama w sobie odkrywcza nie jest, a rady, zwłaszcza ogródkowe, bo w tym temacie jestem na bieżąco,
powielone są z innych źródeł, to autorka zgrabnie wszystko układa w całość. Znajdziemy
tu kilka pomysłów DIY na dekoracje, przepisy na smakołyki i przypomnimy sobie
zasady ściółkowania. Nowością dla mnie była część o przenoszeniu chat, opisana krok po kroku.
„Chata Magoda.
Ucieczka na wieś” to kolejny udany krok strategii marketingowej i wspaniała
reklama gospodarstwa. Tylko gratulować autorce, że potrafi tworzyć tak piękną
otoczkę. Moje uczucie jednak trochę stopniało, po wczytaniu się w opinie gości
Magody na forach innych niż strona gospodarstwa na FB, bo z niej ponoć znikają neutralne i
krytyczne opinie, a ostają się tylko laurki. Zdziwiłam się tak wieloma
rozgoryczonymi głosami, że owszem miejsce jest urzekające, ale p. Jagoda mniej,
że wręcz nie lubi ludzi. Może rzeczywistość wypada blado przy napompowanym
przez blog wyobrażeniu o sielskim, anielskim urlopie w pięknym okolicznościach
przyrody. Z drugiej strony niełatwo jest być zapewne służącym we własnym domu,
a goście potrafią być różni. Żeby się wypowiedzieć, trzeba by odwiedzić gospodarzy i na własnej skórze przekonać się o ich życzliwości lub jej braku. Szkoda, że te Bieszczady tak daleko, a ceny w Magodzie bardziej hotelowe niż agroturystyczne. Póki co zostaje książka. Na dobry początek.
Książka przeczytana w ramach Celowania.
Książka przeczytana w ramach Celowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz