źródło |
Oho, myślę sobie, sięgając po tę książkę, kolejna sławna osoba (celowo nie piszę celebryta, bo autor mógłby się obrazić za taką potwarz), która chce sobie dorobić do emeryturki książką. A ten Mann to już zupełnie idzie na łatwiznę; kilkanaście wygrzebanych starych fotek, parę zdań opisu do każdego zdjęcia i książka gotowa. Ciach, ciach i do biegiem do wydawcy. I tu kłania się powiedzenie: nie oceniaj książki po okładce.
Owszem, Fotografomannia to zbiór zdjęć z różnych okresów życia Wojciecha Manna, ale duet fotografii z błyskotliwym komentarzem autora to połączenie tak przezabawne, że trudno się oderwać. Obrazki od dzieciństwa do wieku statecznego okraszone subtelną ironią, absurdem i nieprzeciętnym wręcz poczuciem humoru. Autor jest znany ze swojego dystansu do siebie, który w książce rozbrykał się na całego. Do tego umiejętność tkania cieniutkich niteczek ironii, które dostrzec może uważny czytelnik i specyficzne budowanie zdań, tak charakterystyczne dla autora, i mamy świetną lekturę.
Na zachętę przytoczę kilka fragmentów, choć swobodnie mogłabym tu przepisać pół książki :)
Moja Mama, która jeździła bardzo dobrze, uczyła mnie szusować swoją
własną metodą. Polegała ona na sterowaniu mną podczas zjazdu za pomocą
trzymanej w ręku pętli z szalika nałożonej na szyję. To pozwalało na
regulowanie mojej prędkości, a jednocześnie mnie dławiło, w związku z
czym robiłem się siny i nie widziałem trasy.
Uważam, że od czasu do czasu miewałem momenty profetyczne. Dowodem niech będzie to interesujące zdjęcie.(...) Aparat jest włączony, o czym świadczy biała poświata widniejąca na ekranie. Niemniej, poza poświatą nic więcej nie widać, być może dlatego, że w chwili wykonywania fotografii nie był nadawany żaden program. Nie może być mowy o tym, że odbiornik uległ awarii, gdyż, jak wiadomo, telewizory Libra były bezawaryjne. Sytuacja jest więc niezwykła, a nawet niesamowita, jak w filmie Duch, czyli Poltergeist. Powróćmy teraz do wątku mego proroctwa. Uważam, że wykonałem to zdjęcie, przewidując, iż kiedyś wystąpię w telewizji. Podświadomie wybrałem moment, w którym na ekranie nie było nikogo, w pewnym sensie rezerwując tam miejsce dla siebie. Chociaż jeżeli nieco dłużej popatrzymy na tę fotografię pod odpowiednim kątem, możemy dostrzec kontury jakiejś postaci, konkretnie: postawnego mężczyzny w okularach, o zniewalającym uśmiechu. Ciekawe, kto to może być...
I co? Dostrzegacie tu postawnego przystojniaka?:) |
Z lenistwa wklejam całą stronę:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz