źródło |
To nie jest pochlebna opinia.
Naprawdę jestem zdziwiona tymi oszałamiająco pozytywnymi recenzjami, które krążą w sieci.
Naprawdę jestem zdziwiona tymi oszałamiająco pozytywnymi recenzjami, które krążą w sieci.
Przydałby się jakiś
głos rozsądku. Oto on.
Pamiętacie film „Przed wschodem
słońca”? Ethan Hawke i Julie Delpy, którzy
wpadli na siebie w pociągu i tak wciągnęła ich rozmowa, że postanowili zwiedzić
Wiedeń, tylko po to, by spędzić ze sobą więcej czasu. Ujmująca historia
miłosna, która nadal mnie oczarowuje. Mam wrażenie, że Gayle Forman również obejrzała ten film. Willem,
główny bohater książki „Ten jeden rok” spędza z nieznajomą dziewczyną wspaniały
dzień w Paryżu. Para ma wrażenie, jakby się znała od zawsze, są sobą
zafascynowani i kiełkuje już coś na kształt miłości.
Następnego dnia Willem budzi się
w szpitalu, po niefortunnym spotkaniu ze skinami, a po jego zjawiskowej dziewczynie
nie ma śladu. Zaczyna się wielkie
poszukiwanie.
Nie spodziewajcie się jednak
akcji i przygód. Mimo, że Willem-powsinoga odwiedza kilka krajów, w tym
bajecznie kolorowe Indie, ... jest nudno. Słowa uznania należą się autorce,
która opisuje przeżycia bohatera i kraje tak beznamiętnie, że skutecznie wybija
z głowy chęć na podróżowanie.
Sama osoba Willema jest również
trudna do zniesienia. Rzadko kiedy główny bohater wzbudza we mnie taką niechęć.
Rozpamiętuje dramaty z przeszłości, nie umie się odnaleźć w życiu i mam
wrażenie, że najchętniej poprosiłby kogoś, żeby żył za niego. Taki jest bie(d)rny.
Zamiast działać, nasz mały chłopiec zgania wszystko na los i jest niczym porzucona
chorągiewka targana przez wichry, również namiętności. Bo mimo, że jest
zakochany w swojej niesamowitej nieznajomej, nie przeszkadza mu to w kontaktach
z innymi dziewczętami. Mniej lub bardziej intymnych. Oczywiście nie mogło i tutaj zabraknąć
tragedii w tle. Śmierć ojca, kiepskie relacje z matką to tylko początek. Choć
te ostatnie cudownie ulegają naprawie. Słodko.
Książka jest słaba i
nieatrakcyjna. Pomysł owszem, był ciekawy- wydanie dwóch książek, z których
każda opowiada tę samą historię, ale z innym narratorem. Przy jej wykonaniu
zabrało jednak czegoś. Iskry, ikry, czy talentu?
Chciałam napisać „oceńcie
sami”, ale szkoda czasu na tę lekturę.
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Za udostępnienie książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz