Poszukując czegoś rodem z Islandii, znalazłam tego staruszka. Wydany w Polsce w 1957 roku, zdecydowanie wygląda na swoje lata i jest miłą odmianą od pachnących nowością książek, które często u mnie goszczą. "Flecista" to zbiór najlepszych i najważniejszych opowiadań Halldóra Kiljana Laxnessa. Urodzony w 1904 roku w Reykjaviku, Laxness, to wybitny pisarz znany przede wszystkim z "Dzwonu Islandii", trylogii historycznej, za którą w 1955 roku otrzymał nagrodę Nobla.
Opowiadania we
"Fleciście" dotykają różnych tematów, ale wszystkie stworzone są w
podobnym klimacie trochę sennym, zmysłowym, poruszającym. Każdemu z nich towarzyszy
pewna nieuchwytna głębia, która sprawia, że przeczytane, zostają w czytelniku
na dłużej. Zwłaszcza te przygnębiające. Pomimo sędziwego wieku, opowiadania nadal są aktualne. Przecież pojmowanie miłości, wierności jest (lub powinno
być) takie same, jak przed laty. Emocje się nie starzeją. Teraz tak samo się
oszukuje, tęskni i żałuje. I wspomina. Przyjemnie było
zanurzyć się w opowiadania z początku ubiegłego wieku, z ich surowością,
odrobiną magii i wdziękiem. Nie wszystkie mnie urzekły, część przeczytałam bez
zaangażowania. Za to inne sprawiły, że ukradkiem ocierałam łzy i w duchu
gratulowałam sobie (jakby to było moją zasługą), że urodziłam się w dobrych,
mimo wszystko zasobnych czasach.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz