W poszukiwaniu straconego czasu. Tak mogłabym określić mój stan ducha po szperaniu w sieci, by odkryć i przywłaszczyć sobie jakieś niebanalne, mało inwazyjne wyzwanie. Zaczęło się niewinnie, od porównania kilku propozycji. Szybko jednak powiało nudą, bo hasła się powtarzały lub nie trafiały do mojego czytelniczego serca. Niezrażona szukałam więc dalej, tym razem wertując w poszukiwaniu natchnienia strony anglojęzyczne. Z marnym skutkiem. Niektóre hasła tak nadęte, że zabawę zmieniają w walkę o zdobycie książki spełniającej wąskie kryteria. Inne się tradycyjne powtarzają. Czułam, że tracę czas, który, o ironio, mogłabym wykorzystać czytając. Na szczęście, rzutem na taśmę wpadłam na taką nienachalną perełkę na Niebieskim stoliczku:
Zadania są mało ekstrawaganckie, wręcz banalne na pierwszy rzut oka. Jednak smaczku dodaje zabawie fakt, że dotyczą tylko literatury islandzkiej. Jako, że jest to dla mnie ziemia nieznana, z przyjemnością poszerzę swój czytelniczy horyzont o tę wyspę.
Jeśli jednak dla kogoś Islandzkie czytanki są mało ambitne, zachęcam do wzięcia udziału w Niezwykle Ambitnym i Wymagającym Wyzwaniu znalezionym na blogu Kawa z cynamonem.
Droga kawo z cynamonem!
Dziękuję Ci za ten głos rozsądku w zalewie noworocznych postanowień. Chętnie spróbuję moich sił, choć nie wiem, czy wyjdę z tego bez szwanku. Na ciele lub umyśle :D
Hm... punkt 3 wypełniam z zaskakującą regularnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz