czwartek, 23 lipca 2015

Z dala od zgiełku. Thomas Hardy


źródło

Trzej mężczyźni i Ona

                     Nówka sztuka (2015r)
Jesteśmy w XIX wiecznej Anglii, gdzie kobiety noszą długie suknie, wyszywają wieczorami chusteczki i pilnie słuchają mężów. Młoda dziewczyna, Betsaba Everdene dziedziczy po zmarłym wuju farmę z  pokaźnym stadem owiec. Postanawia kierować nią sama, co w tych rządzonych męską ręką czasach, jest czymś niezwykłym. Oczywiście odważna i piękna Betsaba szybko zyskuje trzech, jakże różnych, wielbicieli. Gabriel Oak- farmer z sercem dłoni, starszy jegomość William Boldwood, który jest właścicielem ziemskim oraz przystojny żołnierz- Franciszek Troy nieraz spędzą biednej farmerce  sen z powiek. Z dala od zgiełku to klasyczna historia miłosna. Po szeregu dramatycznych wydarzeń, chichotu losu i pokonaniu własnej słabości Betsaba odnajduje prawdziwą miłość. Upór, wręcz psia wierność oraz niekończące się pokłady miłości i cierpliwości jednego z adoratorów, staną się dla niego przepustką do szczęścia u boku Betsaby.

Czy jest z nami korektor?

Między tym na pół zalesionym i na pół nagim wzgórzem a majaczącym w dali widnokręgiem, nad którym mętnie rysowały się górskie szczyty, zalegała tajemnicza głąb bezdennego mroku, a dochodzące stamtąd odgłosy pozwalały przypuszczać, że to, co się za nimi kryje, posiada niejakie cechy podobieństwa do tego, co znajduje się przed nimi.
Klękajcie narody! Toż to Orzeszkowa skrzyżowana z Leśmianem podzielona przez Białoszewskiego. I cóż to jest ta głąb?! Chętnie chwyciłabym oryginał tej powieści, by sprawdzić czy takie potworności były w zamyśle autora, czy to autorka przekładu nie podołała swojemu zadaniu. Ale przecież na tłumaczce redagowanie książki się nie kończy. Gdzie zatem był korektor? Pewnie biedak utknął między tym na pół zalesionym i na pół nagim wzgórzem a majaczącym w dali widnokręgiem. Wcale mu się nie dziwię. Na szczęście im bardziej się rozwija fabuła, tym mniej jest  takich językowych połamańców.



Love story na prowincji

Plakat z filmu (1915r)
Książka została napisana w 1874 roku i aż dziw, że w Polsce  pojawiła się dopiero w  roku 1957. Prawie sto lat od jej wydania! Dzięki tegorocznym wznowieniu powieści możemy dziś poznać tę nieco zapomnianą u nas historię. Przyznaję otwarcie, że wcześniej o niej nie słyszałam, a okazuje się, że to taaaki klasyk!
Na podstawie Z dala od zgiełku powstały sztuki teatralne, opera, musical i aż cztery ekranizacje. Pierwsza z nich to niemy film z  1915 roku, kolejna to serial telewizyjny oraz głośny film z 1967 w reżyserii Johna Schlesingera. Równe sto lat od pierwszej ekranizacji, zaledwie kilka dni temu na ekranach kin ponownie pojawiła się historia niezależnej Betsaby.
Dziś ta powieść może wydać się naiwna i mało sensacyjna, ale jak na czasy, w których powstała porusza sporo ówczesnych tematów tabu, jak choćby romans zakończony nieślubnym dzieckiem, czy pokazanie prawdziwego oblicza męża hulaki i hazardzisty. Powieść uważana za jedną z najpiękniejszych historii miłosnych, według sondażu magazynu The Guardian z 2007 r.






Za możliwość przeczytania książki dziękuję:

Książka bierze udział w wyzwaniach:



środa, 22 lipca 2015

#3 Sherlock, Lupin i Ja. Tajemnica szkarłatnej róży


Źródło
Kto z namaszczeniem czyta  artykuły napisane wytłuszczoną czcionką, które wręcz krzyczą z pierwszych stron gazet? Na pewno nie Sherlock! Holmes zdecydowanie woli prześledzić uważnie wszelkie ogłoszenia napisane mikroskopijną czcionką, szemrane oferty i niecodzienne zagadki. W taki właśnie sposób nasz detektyw w codziennej gazecie odkrył szyfr. Dziwaczny kod, podpisany jako zagadka szachowa, okazał się blefem i biletem wstępu do kolejnej, niebezpiecznej przygody.

Tym razem, trójka znanych nam bardzo dobrze niespokojnych duchów, wpada w naprawdę poważne tarapaty. Reaktywacja gangu sprzed lat, morderstwa i tytułowa szkarłatna róża pozostawiana na miejscu zbrodni to tylko przedsmak przygód. A wszystko to dzieje się w ośnieżonym Londynie z XIX wieku. Nic tylko usiąść i czytać:) 

Bardzo dobrze skonstruowany wątek detektywistyczny oraz nieśmiały, niezdecydowany wątek miłosny sprawiają, że książkę czyta się uważnie i błyskawicznie. Po raz kolejny stwierdzam, że choć to lektura dla dzieci, dorośli również mogą się przy niej świetnie bawić. Czekam na wydanie czwartej części przygód Shelrocka, Lupina i Irene:)



Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Książka bierze udział w wyzwaniu:

poniedziałek, 20 lipca 2015

Pan Tygrys dziczeje.


Pamiętacie Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe? Tym razem Peter Brown przedstawia najmłodszym czytelnikom Pana Tygrysa, któremu znudziły się dobre maniery i wymuszone wymienianie uprzejmości ze znajomymi. Pan Tygrys miał dość bycia dżentelmenem w cylindrze, miał chęć nieco wyluzować. Miał chęć trochę się zabawić. Jednym słowem...zdziczeć. Opuścił więc towarzystwo nadętych dam i bardzo kulturalnych panów i pobiegł do dziczy. Gdy już wyszalał się do utraty tchu, zaczęła mu doskwierać samotność. Pan Tygrys postanowił ...ale to doczytajcie sami. 



Plusem tej króciutkiej historyjki są bogate ilustracje, które można opowiadać dziecku. Samego tekstu jest niewiele i nie jest zbyt atrakcyjny. Nie wiem, czy zawinił autor, czy jego tłumacz, ale zdania w stylu miał chęć nieco wyluzować w bajeczce dla najmłodszych nie są najszczęśliwszym pomysłem. Według mnie są niedbałe i niepotrzebnie wprowadzają niechlujność do słownika dziecka. 

Gdy czytam inne recenzje tej książeczki, widzę same laurki i zdecydowaną nadinterpretację tekstu. Jaki z tego morał? Może jestem zbyt wymagająca w kwestii wartościowych bajek, a może inni nie chcą osłabić swoich relacji z wydawnictwami i stąd  promowanie  słabszych książek. Znacie to skądś? Czy są tematy, których lepiej nie poruszać? :D


Za możliwość przeczytania dziękuję: 

czwartek, 16 lipca 2015

Kto zabrał mój ser?, czyli nie bój się zmiany na lepsze.

źródło
Pierwsze wrażenie

Wyśmienitej jakości papier oraz bardzo duża czcionka, która przy niewielkim rozmiarze książeczki sprawia wrażenie celowego zabiegu dodającego jej objętości.


Myszy i ludzie
 
Labirynt. W jego zakamarkach kryją się pokłady smakowitego sera, który jest nektarem i ambrozją dla czwórki bohaterów o znaczących imionach. Nos, to mysz, która potrafi zwęszyć nadchodzące zmiany, gdy nikt się jeszcze ich nie spodziewa. Pędziwiatr, druga z myszy, niczym struś z kreskówki, nie kalkuje, nie myśli- działa. Oraz dwoje małych ludzi, Zastałek, który zmianom mówi stanowcze nie! i Bojek. Ten ostatni, choć jest przerażony, rusza  miejsca. Cała czwórka wiedzie szczęśliwe i beztorskie życie zajadając się serem po czubek nosa. Sielanka trwa do czasu, gdy nagle w niewyjaśnionych okolicznościach ser, ich ukochany ser, znika. Trzeba wyruszyć na poszukiwanie nowego sera. Ale jak, kiedy i czy w ogóle warto się ruszać? A co jeśli nowy ser nie będzie tak smaczny jak poprzedni?


źródło


Kto ukradł mój ser?

Oczywiście cała książeczka jest wielką metaforą. Ser jest wszystkim tym, co ma dla nas szczególnie znaczenie; praca, związki, poczucie własnej wartości- cokolwiek. Podejście do poszukiwań nowego Sera, to nasze podejście do zmian, tutaj zależy od bohatera. A w życiu zależy od tego, która emocja, która część naszego charakteru wygra. Czy zdobędziemy się na odwagę, by ruszyć z miejsca, wyjść ze strefy komfortu, jak lubią mówić spece od motywacji. Czy będziemy trwać bezsilnie i nieszczęśliwie w wypalonym związku, na kiepskim stanowisku? Ta niepozorna lektura niesie mocny przekaz, wręcz zmusza nad przemyśleniem swojej postawy wobec zmian. Tych chcianych, przez nas inicjowanych oraz przede wszystkim tych niespodziewanych, z którymi trudno na początku się pogodzić.

Motywacja na Paulo Coelho

Mam problem z tą książką. Zgadzam się, że jej przesłanie jest wartościowe, celne i wartą ją przeczytać. Z drugiej strony jest dziecinna oraz naszpikowana tyloma banałami, pustymi frazesami, że aż ręce świerzbią, by ją wyrzucić. Oczywiste stwierdzenia pisane wielką czcionką i umieszczone w ramce, by nie umknęły nieuważnemu czytelnikowi, zamiast zastanawiać, śmieszą. I kojarzą się z równie refleksyjnymi tekstami z przypowieści Paulo Coelho. Kiepskim pomysłem było również dodanie na końcu opowiadania dyskusji o książce. Grupa znajomych z lat szkolnych spotyka się na zjeździe, czyta Ser i oddaje się rozważaniom na jej temat. Poziom mocno żenujący. Doprawdy nie rozumiem tych 2 000 000 sprzedanych egzemplarzy. 
Oto kilka serowych drogowskazów, część z nich bawi, część skłania do refleksji.

Bezpieczniej jest błądzić w Labiryncie niż pozostawać w bezserowej sytacji
Wąchaj często swój Ser; będziesz wiedział, kiedy się psuje.
Im szybciej zrezygnujesz ze Starego Sera, tym szybciej znajdziesz Nowy
Zmiany są nieuchronne- odbiorą ci Ser.
Przygotuj się na zmiany- Twój Ser na pewno zniknie.
I mój ulubiony:

Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?

Książkę dedykuję wszystkim  tym, którzy nie bali się Wielkiej Zmiany i ruszyli jej na spotkanie, choćby za ocean:)

piątek, 10 lipca 2015

Zieloni śpią nago. Pamiętnik emerytowanej ekocyniczki.

Źródło
Zamiast wstępu

Wątpię, by ktokolwiek brał tę książkę  na poważnie. 

Drogi pamiętniczku

Młoda dama z Kanady postanawia być bardziej EKO. Tylko jak by się tu życiowo zazielenić? Rzucić pracę i znaleźć wolontariat na Sri Lance? Uprawiać jarmuż na ekologicznej farmie, opiekować się gorylami? Pomysły świetne, ale zdecydowanie radykalne. A można przecież zacząć mniej drastycznie, małymi kroczkami i do tego z duchem czasu. Vanessa zaczyna prowadzić blog. Na tymże blogasku autorka opisuje jak codziennie wprowadza do swojego życia jedną EKOzmianę, aby je zazielenić , zmniejszyć ślad węglowy oraz udowodnić, że można żyć bez jednorazowych chusteczek higienicznych i golenia nóg, a za to z dżdżownicami w pokoju. Pomysły na pozbycie się EKOwiny i pokazanie jak się kocha Mamę Naturę są różne. Od banalnych (płać rachunki przez internet), przez niecodzienne (kupuj żyletki z recyklingu), po mocno naciągane (bierz prysznic po ciemku i śpij nago). 

Zielono mi
 
Blog ekolożki, która opisuje swoje  roczne zmagania i EKOupadki nie jest ambitną pozycją. Nie szukajmy tu ekologicznych uniesień i rzetelnej wiedzy. Lektura jest lekka, komiczna, pisana pół żartem, pół serio- a przynajmniej ja tak ją odbieram. Mocno się zastanawiam, czy nie napisać, że jest również niepoważna. Książka ma prawo nie spodobać się tym, dla których bycie EKO lub wege to nie chwilowa moda, ale świadomy styl bycia. Zwłaszcza, że nasza młoda dama nie ma litości i często krytykuje wegan, wegetarian i różne ekologiczne rozwiązania. Muszę jednak ją obronić - momentami ma słuszność.

Być jak Bridget Jones

Jest pamiętnik, są zmiany i  miłość na horyzoncie. Hmm..czyżby ktoś wziął na tapetę perypetie pewnej Brytyjki z małą nadwagą? Jakbym jednak nie krytykowała tej książki, muszę oddać sprawiedliwość Vanessie, która poszerzyła moją wiedzę ekologiczną o toalety kompostujące (o moja ignorancjo!), kuchenne kompostowniki i kilka innych mniej oszałamiających gadżetów.

Toaleta kompostująca z XIX wieku


Zieloni śpią nago to pozycja dla tych, którzy mają chęć na lekką książkę napisaną z przymrużeniem oka, z nutką ochrony środowiska w tle. A może to jest właśnie sposób na dotarcie z EKOnowiną pod strzechy? Oceńcie sami.

Ta niewiarygodna historia wydarzyła się naprawdę.

Dla zainteresowanych autorski blog Vanessy: Zielona jak oset
Książka przeczytana w ramach wyzwania:

środa, 1 lipca 2015

Podsumowanie Celowania + hasło na lipiec

Witajcie! 
Celowania ciąg dalszy:) Stawiamy kolejne drobne kroczki i jedziemy dalej:)



PS: Muszę chyba zainwestować w lepszy PR, żeby wieść o wyzwaniu rozniosła się po odmętach internetu lotem błyskawicy ;p;p
 
Uczestnicy:
Sylwia P

Przeczytane książki:
Wojciech Żukrowski "Słoneczne lato" 
Małgorzata Cichalewska "Lato Joanny" 
Paulina Bukowska "Córeczka" 


Jeśli ktoś przeczytał książkę, ale zapomniał dodać ją  w komentarzu- piszcie :) 
Hasło na lipiec: czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?
Więcej o samym wyzwaniu TU
Pozdrawiam i życzę dużo miłości :D