Przypomina mi się
nieśmiertelne zapytanie z czasów liceum: co poeta miał na myśli? Co Iza Kuna pisząc "Klarę" miała na myśli nie wiem. Nie wiem również co miała w kieliszku, bo coś musiała mieć! Trudno mi uwierzyć, że ta książka powstała bez procentów lub innych wspomagaczy wyobraźni.
Książkę przeczytałam, jednak jej nie zrozumiałam. Może jestem zbyt przywiązana do klasycznej literatury, gdzie zdania mają sens. Tutaj wszystko
jest chaotyczne, porwane zdania, fabula się nie klei. Rzygający kot, niezdrowa
relacja z matką, dziwna przyjaciółka, chory romans w tle, niestabilna emocjonalnie główna
bohaterka. Bohaterka, którą najchętniej bym przełożyła przez kolano lub
wstrząsnęła nią w jakiś inny sposób- 40 lat na karku, a emocje na
poziomie kilkulatka. Aż chce się ryknąć- ogarnij się babo! Słabo, słabiutko. Radzę Wam, trzymajcie się od tej
pozycji z daleka- szkoda czasu.
Nie mogłam się doczekać kiedy dostane się na tego Bloga! Widziałam, że nie jestem tutaj tylko po to, by rozwiać wątpliwości stojąc przed regałem z książkami "Którą wybrać", lecz również po to, by w końcu przeczytać dobre recenzję twardo stąpającej po Ziemi Kobiety, z wysublimowaną ironią w swoich wpisach! :D
OdpowiedzUsuńMileno B.,
OdpowiedzUsuńniezmiernie mi miło, że post się spodobał. Zapraszam na kulturalną kawkę z ciasteczkiem gluten-free :D
Zasadnicze pytanie brzmi- kiedy???
S. :)