Idzie nowe. Medycyna ma do zaoferowania kilka skutecznych rozwiązań tym,
którzy nie mogą zostać rodzicami w naturalny sposób. Kiedyś potomstwo
przynosił bocian, ewentualnie znajdowano je w kapuście, a dziś niektórym z
dzieci tłumaczy się, że jak chcesz mieć
dziecko, to musisz mieć jajo od kobiety i nasionko od mężczyzny, ale nasionko taty
było nieżywe, więc pożyczyliśmy od dziadka. Zmienia się tradycyjne
pojmowanie rodziny, są modele, które mniej lub bardziej rażą osobę przywiązaną do tradycji. Ponieważ rodzina to
niekoniecznie mama, tata i dzieci; równie dobrze to może być tylko mama, taka
solo-mama z wyboru, to mogą być dwie mamy, dwóch tatów, dwie mamy i tata, dwóch
tatów i dwie mamy…
Autorka pierwszorzędnie wykonała swoje zadanie. Odwiedziła kilka krajów, by
przyjrzeć się z bliska medycynie reprodukcyjnej i towarzyszącym jej rozwiązaniom prawnym. Między
innymi była w Dani, Holandii, Wielkiej Brytanii, Izraelu i na Ukrainie. Przeprowadziła
wiele wyczerpujących rozmów z zaangażowanymi w in vitro osobami; z lekarzami, dawcami, kobietami, które poddały
się tej procedurze, z rodzinami nieklasycznymi, które skorzystały z pomocy
surogatek. Wiele nowych dla mnie informacji, słów, pojęć (choćby rozdzielenie- matka ciążowa, matka biologiczna, matka intencyjna) i ogrom cierpienia osób, którzy
niemal za wszelką cenę, chcą mieć dziecko. Swoją drogą cóż za niefortunny zlepek słów- jakby dziecko było rzeczą, którą można posiadać na własność.
Idzie nowe. W czasie, gdy część ludzi walczy o prawo do aborcji, nie chce
zakładać rodzin a dzieci uważa za zbędny ciężar i obowiązek, inni
desperacko walczą o zostanie rodzicami. To pragnienie pomaga im znieść
upokorzenia, popadnięcie w długi, w chorobę. Jakby cel uświęcał środki. W
Wielkiej Brytanii działa British Pregnancy Advisory Service (BPAS), organizacja
charytatywna, która zajmuje się planowaniem rodziny i aborcją. W latach dziewięćdziesiątych słynęła ona
również z tego, że oferowała samotnym matkom i lesbijkom inseminację nasieniem
dawcy. Pieniądze uzyskane z pomocy przy inicjowaniu ciąż chcianych finansowały przerywanie ciąż niechcianych. Czy tylko ja czuję tu pewien
zgrzyt? W sytuacji, gdy dziecko jest poczęte/poczynane zarówno z komórki
jajowej dawczyni i plemnika dawcy, czyli kobieta, która je urodzi nie będzie
jego matką biologiczną, a tylko (aż?) ciążową, nie rozumiem jej intencji. Nie
potrafię pojąć tej przemożnej potrzeby noszenia w sobie dziecka i urodzenia go.
Adopcja wydaje się o wiele mniej inwazyjnym i bardziej zrozumiałym
rozwiązaniem. Można przecież przyjąć do swojej rodziny życie, które już
istnieje. Dać miłość, dom, wiedzę. Zamiast ustawiać w kolejce po spermę i wyniszczać organizm
terapiami hormonalnymi.
Książka jest
świetnie skonstruowana; rzetelna część merytoryczna przeplatana jest
częścią intymną, historiami zmagań osób
i rodzin, które walczą o byciem rodzicem. Momentami chwytająca za serce i
gardło, momentami budząca wielkie zdziwienie. Gdy czytając część merytoryczną wyrabiam
sobie zdanie na jakiś temat, autorka bombarduje mnie dramatem konkretnej osoby.
Pochylam się nad jej historią, nad cierpieniem i już wcale nic nie jest białe
lub czarne. Wiem tyle, że
rozwiązania prawne, zakazy w kraju ojczystym niczego nie zmieniają. W takich
wypadkach przychodzi z pomocą Internet i otwarte granice, kwitnie turystyka
medyczna. Koszty nie są ważne. Ważne, by urodziło się dziecko. A czy dziecko jest ważne? Jeśli chodzi
o prawa dzieci, to pamiętajmy, że nikt nie ma dzieci ze względu na
same dzieci, to zawsze egoizm albo przypadek. To fundamentalna ludzka
potrzeba. A czy dziecka nie dotknie brak
biologicznego rodzica, brak połowy rodziny- dziadków, kuzynostwa? Lub w drugą
stronę- jak się czuje dziecko, które wie, że gdzieś w świecie ma dwadzieścioro,
trzydzieścioro przyrodniego rodzeństwa? Czy może powinno być wdzięczne, że się w
ogóle urodziło i nie poruszać tematu? Jak to może wpłynąć na jego psychikę, na postrzeganie siebie? Mnóstwo pytań, na niektóre z nich
odpowiedź czeka w reportażu, na inne musimy poczekać sami.
Karolina
Domagalska wykazała się zaangażowaniem w temat, ale i wielką delikatnością,
subtelnością. Nie znajdziemy tu gotowych opinii za lub przeciw, dostaniemy
materiał do przerobienia w naszych głowach i sumieniach. Polecam!
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz