Przykro
mi, Panie Autorze. Choć jestem fanką, prawie fanatyczką, Pana literatury,
sposobu kreślenia zdań, budowania intryg, mistrzowskich zwrotów akcji, jak
choćby tych w "Małych zbrodniach małżeńskich", tym razem jestem zmuszona
napisać tylko: Ale nuuuda! Nuda do ostatniej kropki.
Historia
po-miłosna dwojga ludzi. Książeczka
w formie listów, które zapamiętale do siebie piszą byli kochankowie, okraszona
banalnymi niby-złotymi myślami. Stereotypowo podzielone role męska i damska,
powtarzanie się- zdanie czas nie jest sojusznikiem
miłości nieprzyzwoicie podobne do czas
nie jest sprzymierzeńcem miłości z "Małych zbrodni małżeńskich"
oraz przyciężkawe wywody w pogranicza psychoanalizy i nudy. Do tego niezbyt
wyrafinowany, dający się łatwo prześwietlić fortel jednego z bohaterów i słaby
warsztat. To wszystko nie zachęca do czytania. Niewątpliwym plusem
"Miłosnego napoju" jest jego objętość. Szczęśliwie dla czytającego, książka jest
króciutka i nie zabiera zbyt wiele czasu, który można przeznaczyć na ciekawsze
lektury.
Wstyd,
Panie Autorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz