Przypominają ludzi, którzy
utyskują na to, że w życiu do niczego nie doszli. Nie dopuszczają do
siebie myśli, że może byłoby inaczej, gdyby zdecydowali się choć raz w
życiu wyjść z domu.
Te dwa zdania Szymona Hołowni towarzyszyły mi przez większość książki. Bardzo celne, dla mnie ważne, bo chyba każdy w swoim życiu ma taki etap, że musi coś zmienić, ruszyć z miejsca. "Dzika droga"- główna bohaterka projektu, o którym pisałam wcześniej tu, dotarła do mnie i szykuje się do wyruszenia w kolejną podróż:) Czas na wrażenia, ale najpierw foto projektowe.
Nucę pod nosem punkową piosenkę: Twoich Oczu Nie Ma Nikt I Twoje Życie Zależy Od Ciebie. Jeżeli Ci Się Nie Podoba - To Je Zmień i aż się uśmiecham do siebie, bo te słowa byłyby świetnym wstępem do książki. Mogłaby je też nucić pod nosem sama Cheryl wędrując przez PCT (Pacific Crest Trail). "Dzika droga" to autobiograficzna powieść o kobiecie, która postanawia zacząć życie od nowa, zostawiając za sobą zakończone małżeństwo, rozpad rodziny, nieudane próby pogodzenia się ze śmiercią matki i eksperymenty z heroiną. To dużo jak na jedną osobę. Za dużo. Następuje przełom i Cheryl rusza z miejsca, rozpoczyna podróż, śmiało mogę napisać, podróż życia. Postanawia przejść część słynnego amerykańskiego szlaku PCT, na pieszo, z wielkim plecakiem i, w jak się okazuje, za małych butach. Idea książki nienowa, ale zawsze ciekawa. Zresztą cała historia Cheryl jest fascynująca. Natomiast trochę gorzej z wykonaniem. Początkowo przewracałam kolejne strony z zapałem, bo czyta się ją lekko i szybko, ale tak gdzieś w połowie zapał minął. Pojawiła się irytacja na przynudzanie opisami i samą osobą Cheryl. Rozumiem, że śmierć matki i brutalny ojciec, który zniszczył częściowo dzieciństwo, mają prawo wpłynąć na życie dziecka. I wpływają. Niezależnie od wieku pokrzywdzonego, osamotnionego dziecka. Nie potrafię jednak pojąć jak można z tego powodu rzucić się wir zdrad męża, którego się ponoć kocha, brać heroinę i komplikować tym samym, swoje już i tam mocno pokręcone życie. Do tego aborcja. Cheryl pisze poddałam się aborcji i nauczyłam się, jak suszyć płaty tuńczyka i indyka. Świetnie. Rozumiem, to była jej decyzja, zapewne przemyślana, ale pisać o tym jak o pójściu na spacer? Niewiarygodne. Tłumaczę sobie, że może to świadomy zabieg, Cheryl ma być osobą z krwi i kości, a nie eteryczną postacią z romansideł. Niestety nawet to mnie nie przekonuje. Zdecydowanie nie polubiłabym jej. Jest rozchwiana, irytująca i ewidentnie ma problem z seksem. Zwłaszcza tym przygodnym. Niech dowodem na to, będzie gruby zwitek prezerwatyw, które zabrała ze sobą na szlak. Na szlak, na który wyruszyła szukać samej siebie, dojrzewać, zmieniać się. Oj Cheryl! Mimo wszystko, końcówka książki sugeruje, że wyprawa naprawdę przemieniła ją, umocniła i dała potężnego kopa do rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu. Brawo! Zrobiłaś to Cheryl!
Nie chcę urazić osób, dla których ta książka jest ważna, osobista i porywająca. Mnie po prostu nie porwała, nie zainspirowała. Co tu dużo pisać, "Dzika droga" jest słaba literacko, płytko napisana. Mam mocne przekonanie, że tę, mimo wszystko fascynującą historię można było opisać ciekawiej i bardziej przejmująco. Może warto czasami powierzyć swoją opowieść komuś, kto potrafi pisać z pasją?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz